roztrzęsiony, to jeśli nawet później ją oskarży, wiek i stan zdrowia

  • Sydonia

roztrzęsiony, to jeśli nawet później ją oskarży, wiek i stan zdrowia

18 May 2022 by Sydonia

będą świadczyć przeciwko niemu. Może na krótką metę Imo jest lepszą aktorką, ale ona, Flic, ma w sobie dość wewnętrznej siły, by pociągnąć grę dalej - i zrobi to. Tak więc na razie wystarczy tylko twardo się trzymać i czekać. Imogen w swoim pokoju gapiła się w przestrzeń. Tylko w tych czterech ścianach czuła się bezpieczna. Powiedzmy - jako tako bezpieczna. Z dala od wścibskich oczu. Nawet Flic budziła w niej teraz strach. Spędzała z nią tyle czasu, sypiała tutaj. To dlatego Imogen była taka zmęczona - po prostu bała się zasnąć, zamknąć oczy na wypadek gdyby... Gdyby co? Przecież Flic to ostatnia osoba na świecie, której mogłaby się obawiać. A jednak... Imogen coraz bardziej bała się własnej siostry - i w ogóle wszystkiego. Nawet siebie samej. Zwłaszcza siebie samej. 326 Najlepiej czuła się tutaj, na własnych śmieciach, w otoczeniu pamiątek po ojcu. Ubrana w koszulkę z Astrid, przesiadywała godzinami na łóżku, obejmując podciągnięte pod brodę kolana i kołysząc się w przód i w tył. Jak miło się tak kołysać... Zaraz przypominają się szczęśliwe, bezpieczne dni... Czasy niewinności. Dawno, dawno temu. Chloe także była u siebie - w pokoju, którego właściwie już nie lubiła, ale nie umiałaby niczego w nim zmienić. To Karolina go urządzała. Nie do zniesienia była sama myśl o tym, że obcy ludzie mieliby zdzierać tapety i zdejmować zasłony wybrane kiedyś przez matkę. Tak samo pluszowe zwierzaki czy sfatygowane książki: nie mogły trafić do pudła, a potem do jakiegoś szpitala czy organizacji charytatywnej. Za wcześnie. Tylko że ostatnio przebywanie tutaj wywołało więcej smutku niż pociechy. Chloe czuła się zagubiona i coraz bardziej się bała. Po prostu straszliwie się bała, miała wrażenie, że wszystko zmierza ku gorszemu. Bliskie osoby umierały, siostry dokładały wszelkich starań, żeby uprzykrzyć życie Matthew, a jak tak dalej pójdzie - może nawet wpakować go do więzienia. Najbardziej przerażało ją tamto. Nie groźba, że Matthew trafi za kratki - do tego bowiem nigdy by nie dopuściła. Tylko tamto. Że będzie musiała powiedzieć prawdę. Przyznać się do tego, co zrobiła. Do roli, jaką odegrała. Nie miała sposobu, by się przekonać, czy Matthew rzeczywiście skrzywdził Imogen. To straszne, że jej własne siostry opowiadają tak ohydne kłamstwa. Już ona wiedziała najlepiej, jakie są sprytne i zdolne do intryg, dlatego i teraz w głębi serca była przekonana, że Imo łże jak z nut. Trudno, będzie musiała ją wsypać. Nie tylko ze względu na Matthew. Także ze względu na to, jak teraz wygląda życie w Aethiopii. Zresztą nie tylko w Aethiopii - po prostu wszędzie. Nie ucieknie od tego, nigdzie nie znajdzie spokoju. Z Imogen wprost nie dawało się wytrzymać. Oczywiście zawsze pyskowała i czasem wpadała w depresję, ale teraz zachowywała się

Posted in: Bez kategorii Tagged: piotrem smuniewskim, pepco dodatki, co znaczy vintage,

Najczęściej czytane:

stanowiska, otworzyły się drzwi po lewej i stanął w nich David.

Wysoki, postawny, wyglądał jeszcze korzystniej niż dziesięć lat wcześniej. Wiek dodawał wielu mężczyznom uroku, a David z całą pewnością do nich należał. Jego twarz była teraz twardsza, bardziej ... [Read more...]

Może True nie wrócił jeszcze do samochodu, może usłyszy jej

krzyk. Myśli galopowały przez głowę Milli usiłującej z całych sił opanować własne, ściśnięte do granic możliwości gardło. Ale czuła się jak w koszmarnym śnie: chcesz krzyczeć, ale nie jesteś w stanie ... [Read more...]

ł. Te tematy były w ich domu tabu. Za każdym razem, kiedy ktoś ośmielił się wspomnieć o Franku albo Buddym przy Sunny, zamykała się w sobie i na długie dnie zatracała się w jakimś ciemnym, odległym świecie. - Chodź, bo zagrzeje się napój dla twojej matki. - Z uśmiechem, który wyćwiczył w ciągu lat, zaprowadził Mary Beth do namiotu, gdzie w dalszym ciągu siedzieli państwo Spearsowie. Podał wodę pani pastorowej. - Dziękuję. - Spodobało jej się, że ktoś zrobił dla niej coś miłego. - Nie ma za co. - Chase wytłumaczył samemu sobie, że musi się uspokoić, przestać zaprzątać sobie tym głowę, zapomnieć o zdenerwowaniu, któremu jego brat zawsze dawał się ponieść. To było najgorsze miejsce na roztrząsanie przeszłości. Wspomnienia dopadły go jednak, gdy zobaczył z jakim zainteresowaniem Mary Beth pyta o jego rodzinę. Przypomniał mu się zdechły kot i panie z kościoła pastora Spearsa, które usiłowały skłonić Sunny, żeby oddała dzieci, przekonując ją szeptem, że nie nadaje się na matkę. Zastanawiał się, tak jak przez całe lata, czy to nie Spears stał za ostrzelaniem ich szyldu i czy zdechły kot... Całą jego samokontrolę diabli wzięli. Z uśmiechem zwrócił się do pani Spears: - Jeżeli można, chciałbym zatańczyć z Mary Beth. - Wykluczone! - Pastor rogiem serwetki otarł z ust sos. - Skończyła już osiemnaście lat i jest na tyle dorosła, że sama może o sobie decydować, nie sądzi pan? - Znowu zaprezentował wystudiowany uśmiech. - Ona nie będzie uczestniczyła w żadnych hedonistycznych rytuałach. - Zbielały mu wargi. - To szatańska sprawka, chłopcze. - Mary Beth, siadaj - nakazała łagodnie Earlene. Mary Beth usiłowała wyzwolić dłoń z ręki Chase’a, ale chłopak trzymał ją mocno, jak w śmiertelnym uścisku. - Co ty na to. Mary Beth? Nie powinniśmy o tym decydować za twoimi plecami. Zatańczysz ze mną? Dziewczyna zawstydziła się. - Proszę cię, Chase... - Nie chcesz ze mną zatańczyć? - Nie o to chodzi, ale... - Dość tego! - syknął pastor. Uderzył rękami o stół i wstał, prezentując się w całej okazałości. Miał metr osiemdziesiąt trzy wzrostu. Wyglądał imponująco. Jego rysy były ostre, dłonie wielkie, a głos jednocześnie szeptał i grzmiał. Spojrzał na Chase’a z góry. Awantura wisiała w powietrzu. - Słyszałeś, co ona powiedziała, chłopcze. Nie chce z tobą tańczyć. - Chyba może mówić sama za siebie. W tłumie rozległ się szmer, rozmowy umilkły, kostki lodu przestały dzwonić w szklankach. Ludzie zamarli na parkiecie i nawet dźwięki starego przeboju Beatlesów umilkły, bo pianista zdjął palce z klawiatury. Chase czuł, że wszyscy na niego patrzą. Spojrzenia prawie paliły materiał wypożyczonego smokingu. Rex Buchanan, jego szef, najbogatszy człowiek w Prosperity, sędzia Caldwell, gospodarz przyjęcia i ludzie, do których mógłby się zgłosić, gdyby zdał egzamin na aplikację adwokacką - Jake Berticelli i Elliot Barnes, znani miejscowi prawnicy. Wszyscy tu byli. I patrzyli na niego. Wkrótce miał się zjawić gubernator i nowo wybrany senator. Uważaj, ostrzegał go wewnętrzny głos. Nie schrzań tego! Zbyt długo pracowałeś na to, żeby się tu znaleźć. Nie rób zadymy tylko dlatego, że temu gnojkowi wydaje się, że jest lepszy od ciebie i twojej matki. - Mary Beth, zbieraj się - nakazał cicho pastor. Spojrzał na tłum i zorientował się, że wszyscy na niego patrzą. - Earlene, chyba powinniśmy już pójść. - Dopiero, kiedy dostanę mój taniec. - Palce Chase’a wbiły się w dłoń dziewczyny. - Wykluczone, synu. Chyba nie wydaje ci się, że moja córka zatańczy z synem kobiety, która zajmuje się czarami i satanizmem... - Ugryzł się w język i odkaszlnął. Szybko ukrył złość pod maską dobrotliwej troskliwości. - Posłuchaj, chłopcze. Nie powinniśmy robić scen. To jest przyjęcie pana Caldwella i jego cudownej żony. - Obraził pan moją rodzinę - wypomniał mu Chase. - Nie chciałem. Modlę się za twoją matkę i wszystkie zbłąkane dusze, które przychodzą do niej po radę zamiast szukać prawdy naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Każdej nocy klękam przed ołtarzem naszego ukochanego Ojca i modlę się, żeby porzuciła szatańskie praktyki i przestała oddawać hołd Lucyferowi. - Nie ma pan o tym zielonego pojęcia. - Ona ma problemy, synu. - Idź do diabła! Brigowi wystarczyło to, co usłyszał. Widział Chase’a z Mary Beth i zauważył ogień w oczach brata. Zakładał sobie pętlę na szyję. Ci ludzie z przyjemnością na zawsze przekreślą Chase’a McKenziego. Jeżeli wywoła awanturę na przyjęciu u Caldwella, może pożegnać się z karierą prawniczą w Prosperity i pewnie w Portland. Idiota. Brig podniósł się z krzesła i podszedł do brata. - Uspokój się. - To nie twoja sprawa. Brig uśmiechnął się szeroko. ...

62 - Nie przepuszczam żadnej awantury. - No, dość chłopaki, dajcie spokój - wtrącił się Sędzia, rozkładając ręce w geście łagodnej prośby, ale z jego oczu biła wściekłość. Jego żona, Geraldine, podeszła szybko do pianisty, udzieliła mu instrukcji i po chwili w parnym nocnym powietrzu rozległy się dźwięki In the Mood. - Zapłacicie za to, obaj - zapowiedział pastor Spears i poprowadził żonę i córkę przez tłum. - Sąd Ostateczny jest blisko. Brig prychnął. - No to do zobaczenia. - Wziął winogrono z sąsiedniego stołu i wsadził sobie do ust. Spojrzał na brata. - Chłopie, nie masz pojęcia, jak robić wrażenie. - Przestań. - Chase niecierpliwie zanurzył palce we włosach. - Chyba właśnie poderżnąłem sobie gardło. - Spojrzał na prawników, którzy pracowali dla Jake’a Berticellego, ale oni zdążyli odwrócić wzrok. A do cholery z nimi! - Może nie - pocieszył go Brig. - Może niektórym spodoba się krewki prawnik, który potrafi postawić się temu nadętemu dupkowi. - Ale niektórym się nie spodoba. - Ludzie powrócili do przerwanych rozmów. Chase trochę się rozluźnił. - Chyba zostałem sam. Mary Beth obejrzała się przez ramię, ale ostro ponaglona przez matkę, przyśpieszyła kroku. - Jej strata. - A co z tobą? Gdzie Anioł? Brigowi lekko zadrżały usta. - Angie? W łazience. - Pomyślałem, że może mógłbym z nią zatańczyć. - Będziesz się musiał ustawić w kolejce. - Brig wyjął papierosy z kieszeni. Miał rację; nie powinien tu przychodzić. - Martwisz się tym? Brig wyjął camela. - Wszystkim się martwię. Osłonił koniec papierosa i zapalił. Zobaczył, że przy różanym ogrodzie porusza się biała suknia. Zakotłowało się w nim, bo rozpoznał Cassidy z jakimś chłopakiem, Rustym jakimś tam. Rusty najwyraźniej miał ochotę na rozmowę, ale Cassidy chyba chciała, żeby zostawił ją w spokoju. - Interesuje cię młodsza? - spytał Chase. Brig wypuścił z niesmakiem chmurę dymu. - Młodsza, to niby kto? - Nie obrażaj mnie i nie rób ze mnie durnia. Wiesz, o kim mówię. O Cassidy Buchanan. Rozglądałeś się za nią, jak tylko wszedłeś, chociaż u twojego ramienia wisiała jej siostra. Kiedy zobaczyłeś, że tańczę z Cassidy, wyglądałeś jakbyś chciał mnie pobić. - Jesteś dla niej za stary. - Ty też. - Ale ona mnie nie obchodzi. - Akurat. - Chase podrapał się w brodę. - Lepiej uważaj, Brig. Siostrom może się nie spodobać, że facet nie potrafi się zdecydować. A przy okazji, ona się o ciebie martwi. Twierdzi, że Jed i Bobby chcą cię sprać. - A czy to nowina? - Brig nie przejął się. - Jej na tobie zależy. - Powiedziałem ci, że nie interesuje mnie żadna z córek Buchanana. - Jasne - przytaknął mu Chase z nieskrywanym sarkazmem. - A ja jestem pierwszym kandydatem do kanonizacji na liście pastora Spearsa. Cassidy poczuła ciepłą dłoń na ramieniu. Zamknęła oczy. - Zatańczymy? - Palce Briga rozpaliły jej skórę. - Nie - rzuciła szybko. - Lepiej idź stąd. Jed i Bobby wykopali topór wojenny. - Słyszałem. Odwróciła się i spojrzała na niego błagalnie. - Oni są niebezpieczni. - Tylko dużo gadają. To smarkacze. - Tylko im tego nie mów. - Więc jak, zatańczymy? Serce zabiło jej mocniej, ale natychmiast sobie przypomniała, że Angie ma zamiar za niego wyjść. Jej marzenia prysnęły. - Chyba nie. 63 ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 x.warszawa.pl

WordPress Theme by ThemeTaste