łóżku. Wstała i zaczęła chodzić po małej sypialni, rękami kurczowo

  • Sydonia

łóżku. Wstała i zaczęła chodzić po małej sypialni, rękami kurczowo

18 May 2022 by Sydonia

obejmując własny tułów, jakby chciała powstrzymać rwącą się na zewnątrz bestię. Z jej gardła znów wydobył się ten nieartykułowany, nieludzki pomruk. Prawie zawyła z rozpaczy, teraz już rozumiała, dlaczego w niektórych krajach ludzie pogrążeni w głębokim smutku rwą sobie włosy z głowy i rozdzierają szaty. Miała ochotę coś rozbijać, rzucać, rozwalać meble. Chciała pobiec z wrzaskiem na plażę i rzucić się do oceanu. Utonięcie musi mniej boleć niż to. Wreszcie górę wzięło wyczerpanie i otępienie. Wróciła do łóżka. Poranek był jasny i ciepły Milla wstała, ubrała się i wyjrzała przez okno. Widziała wyraźnie Atlantyk właśnie przelewający się przez piaszczystą wydmę. Woda zdawała się płynąć prosto do Milli: fala za falą, fala za falą... Wzdłuż plaży ciągnął się szereg domków podobnych do tego, w którym się znajdowali. Niektóre były większe, nowe, inne stare, nieduże. W lecie ta plaża zapewne roiła się od an43 419 wczasowiczów, ale teraz była zupełnie pusta. Po kilku chwilach Milla ciężko poczłapała do kuchni. Diaz zrobił kawę. Jego samego nie było nigdzie w zasięgu wzroku, jeep także zniknął sprzed werandy Na stole kuchennym leżała karteczka: „Pojechałem po jedzenie". Milla nalała sobie kawy do kubka i obeszła domek, oglądając wszystkie kąty Poza kuchnią, łazienką i sypialnią, w której spała, były jeszcze dwa pokoje, równie małe. Diaz musiał spędzić noc w tym po prawej, łóżko było rozgrzebane, poduszka zgnieciona. Do kuchni, w której było też miejsce do jedzenia, przylegała mała wnęka. Z trudem mieściły się tam pralka z suszarką. Na wprost znajdował się duży pokój dzienny z miękkimi, przytulnymi meblami i dwudziestopięciocalowym telewizorem. Wejście do domu osłaniał spory oszklony ganek-weranda, stał tam komplet białych wiklinowych mebli. Na krzesłach leżały kolorowe poduszki w wesołe kwiatki. Stojąc na werandzie, Milla widziała ocean, intensywnie niebieski w jasnym świetle dnia. Poranne powietrze było chłodne. Po kilku minutach uciekła z powrotem do kuchni, by napić się jeszcze ciepłej kawy. Czuła pustkę. Przez ponad dziesięć lat miała w życiu cel. Miała się na czym skupić. Bólu też nie brakowało, a jakże. Ale ten ból czemuś służył. A teraz... nie było już nic. Będzie musiała powyrzucać kamienie z domu. Justin nie będzie ich potrzebował. an43 420 Od ponad trzech lat wiedziała, że nawet jeśli odnajdzie Justina, to już go nie odzyska. To właśnie w siódme urodziny synka obudziła się ze straszną świadomością, że dla niej on jest stracony. Nieodwołalnie i bezpowrotnie. Zrozumiała, że jeśli nawet uda się jej znaleźć chłopca, to przecież jego życie związane będzie już od dawna z innymi ludźmi. Wyrwanie go z tego świata oznaczałoby dla dziecka katastrofę. Milla kochała syna i właśnie dlatego rozumiała, że musi pozwolić mu żyć tak, jak żyje. Musiała szukać, musiała upewnić się, że z nim wszystko w porządku, ale wiedziała, że nie odzyska go dla siebie. Nigdy

Posted in: Bez kategorii Tagged: co znaczy vintage, piesek czy suczka, prosta grzywka i okulary,

Najczęściej czytane:

42

Derrick. - Wierzysz mu? - spytał Maca Rex. Majster spojrzał na Briga, potem na Derricka, a potem znowu na Briga. - Któryś z nich kłamie. - Podrapał się w brodę. - McKenzie nie jest głupi i nie sądzę, żeby ryzykował tyłkiem i napadał na pana syna. Derrick trochę wypił i... - W porządku, wyżyłem się na nim - przyznał ze złością Derrick. - Ale sobie zasłużył. Widziałem go z Angie, tato. Całował ją i dotykał i, do cholery, mógł już... - Nawet tak nie myśl - warknął Rex, ale jego oczy zrobiły się czarne jak noc, a usta zbielały mu z wściekłości. - Co masz na swoje usprawiedliwienie? Dałem ci pracę, powierzyłem ci najcenniejsze konie, a ty co? O mało nie straciłeś źrebaka Cassidy. - To się zgadza. - A moja córka? - drążył Rex. Brig pomyślał o Cassidy. Nie mógł opanować pożądania i niewiele brakowało, żeby ją wziął. Mało nie uległ żądzy i wiele go kosztowało, żeby się z nią nie kochać. Kiedyś by go nie powstrzymało to, że była dziewicą. Po raz pierwszy w życiu poczuł szczere wyrzuty sumienia z powodu kobiety. - Przespałeś się z Angie? - Głos Reksa był zimny i szorstki. - Nie. - Brig patrzył mu prosto w oczy. - A dlaczego niby mam ci wierzyć? - Może pan nie wierzyć. Ale powinien mieć pan więcej zaufania do córki. - To nie jest odpowiedź na pytanie. - Twarz Derricka była sina z nienawiści. - Powinienem ci odciąć ten kłamliwy jęzor, a potem oderżnąć jaja. - Dość! - Rex tak mocno popchnął syna do ściany, że wiadro, które wisiało na wieszaku przy drzwiach, spadło na podłogę. - Zmień słownictwo i idź się wyspać. - Rex pchnął Derricka w stronę drzwi. - A ty, Mac, zostaw nas samych. To sprawa osobista. Mac skinął głową i wyszedł ze stajni. Brig został sam z człowiekiem, który dał mu pracę i który pomagał jego rodzinie, gdy inni się od nich odwrócili. Z mężczyzną, który ubóstwiał swoje córki. Z oczu Reksa biła wściekłość. Drgały mu nozdrza. Grubym kciukiem dotknął brody Briga. - Nigdy, przenigdy więcej nie waż się do niej zbliżyć. Słyszałeś? Dałem ci pracę, bo myślałem, że jej potrzebujesz. Dobrze ci idzie z końmi. Ale jeśli tylko dotkniesz Angie, przysięgam, że sam obetnę ci jaja. W stajni zrobiło się bardzo duszno, choć dopiero zaczynało dnieć i świt nieśmiało sączył się przez otwarte drzwi, rozjaśniając plecy najważniejszego człowieka w okręgu. - Bierz się do roboty. Ale pamiętaj. Będę cię miał na oku. Nawet, gdy nie będziesz o tym wiedział. I możesz mi wierzyć, że lepiej nie mieć ze mną do czynienia. - Zaciskając zęby, wyszedł ze stajni. Brig czuł niesmak. Wiedział, że od tej pory, jeśli coś stanie się na ranczu, winny będzie on. Cassidy nie mogła zasnąć. Myślała o Brigu i o tym, co się stało. Wywołał w niej podobne podniecenie jak jazda na oklep na Remmingtonie, a jednak trochę inne. Zaparło jej dech w piersiach, zupełnie jakby przejechała galopem kilometry. Krew w niej wrzała. Przenikał ją dreszcz do szpiku kości. Stanęła nago przed lustrem. Miała smukłe, ładnie zbudowane ciało, szczupłe biodra, małe i jędrne piersi. Przekrzywiła głowę i przyglądała się sobie krytycznie. Zastanawiała się, co on w niej widzi. Była przecież chudym trzpiotem, który w ogóle nie przypomina kobiety. Wprawdzie miała dosyć szczupłą talię i płaski brzuch, ale gdyby nałożyła czapkę baseballową, dżinsy i luźną koszulę flanelową, nikt by się nie domyślił, że jest dziewczyną. Ale Brigowi najwyraźniej to nie przeszkadzało. A może? Może tylko była łatwą namiastką Angie? Nagle wydało jej się, że lustrzane odbicie z niej szydzi. Poczuła się jak idiotka. Chwyciła ubranie i próbowała zapomnieć o tym, że brodawki jej piersi kurczyły się, gdy myślała o pocałunkach Briga i o tym, że obudziło się w niej nowe, ciepłe pragnienie. - Cassidy? - W hallu rozległ się głos Angie. Cassidy szybko wciągnęła majtki, założyła biustonosz i wskoczyła w dżinsy wranglera. - Mogłabyś tu przyjść na moment? - Chwileczkę! - Włożyła ręce w rękawy ulubionej koszulki i przełożyła ją przez głowę. - Musisz mi pomóc. - Dobra. - No, chodź... Boso pobiegła do pokoju Angie. Siostra siedziała na parapecie z wyciągniętymi rękami. Palce miała pooddzielane kawałkami waty. Na jej paznokciach sechł błyszczący lakier brzoskwiniowego koloru. Ona też nie była ubrana. Miała na sobie tylko koronkowy stanik i figi. Piersi wylewały się z czerwonego biustonosza. Jej skóra była brązowa. Angie nie miała tak płaskiego brzucha jak Cassidy, za to bardziej kobiece kształty. - Dzięki. Nie zawracałabym ci głowy, ale muszę się wyszykować. Felicity nie ma, a twoja matka nie lubi mnie na tyle, żeby mnie czesać. 43 - Lubi cię... - Angie ucięła kłamstwo ostrym spojrzeniem. - Obie wiemy, że za mną nie przepada. To nic. Ale nie będę prosić, żeby mnie czesała. - Uważając na paznokcie, wstała i podeszła do toaletki. W lustrze dostrzegła spojrzenie Cassidy. - Wiem, że moje włosy to moja sprawa, ale czy mogłabyś zapleść mi warkocz. Francuski. Nie pomyślałam i najpierw pomalowałam paznokcie. Mam jechać do miasta z Felicity. - Nie wiem, czy umiem. - Proszę cię. Wiesz, że nie zawracałabym ci głowy, ale... Jesteś mi potrzebna. - Angie miała szeroko otwarte oczy. Cassidy przeszła przez biało-różowy pokój. Koronkowe zasłonki idealnie pasowały do baldachimu zabytkowego łoża. Narzutę z surowego jedwabiu w odcieniu zgaszonego różu zdobiły haftowane poduszki, które doskonale komponowały się z zasłonami. Na ścianie wisiał portret Angie z matką. Roczna dziewczynka siedziała na kolanach Lucretii. Miała czarne kręcone włosy i niebieskie oczy i była uroczym dzieckiem. A dwudziestokilkuletnia Lucretia była piękną kobietą. Miała takie same oczy i włosy jak Angie. Przez lata portret wisiał w gabinecie ojca, ale Dena zrobiła remont i wyrzuciła obraz. Wzięła go Angie i, mimo protestów Deny, powiesiła na widocznym miejscu w pokoju. Angie miała rację. Dena nie przepadała za przybraną córką, która była żywą kopią ukochanej pierwszej żony Reksa. W oszklonej szafce dumnie prezentowała się kolekcja lalek Angie. Od Charty Cathy i Betsy Wetsy do całej serii lalek Barbie. Angie miała wszystkie wyprodukowane do tej pory modele. Chińskie laleczki uśmiechały się ręcznie malowanym uśmiechem, a szmaciane przytulanki z plastykowymi głowami mrugały oczami. Były nawet lalki, które płakały i siusiały, zależnie od nastroju właścicielki. Ale Angie najbardziej lubiła Barbie. Stały dumnie na przedzie półki, ubrane w suknie balowe, kostiumy kąpielowe, stroje sportowe, sukienki wieczorowe i nieodłączne pantofle na szpilkach. Wielu kształtnym lalkom towarzyszyli plastykowi mężczyźni - Kenowie w smokingach, garniturach i ciuchach sportowych. Wszyscy się uśmiechali, bo byli doskonale przygotowani na swoją randkę marzeń. Cassidy rzuciła okiem na lalki z wydatnym biustem, szczupłą talią i długimi nogami. Nigdy nie cierpiała Barbie. Kena też nie. - Pośpiesz się. Nie ma czasu. - Angie odgarnęła włosy na plecy. - Nie lubię tego. - Wiem, ale najwyższy czas, żebyś zaczęła przykładać wagę do kobiecych spraw... - Jak te? - Cassidy spojrzała na lalki. - Mogłabyś się od nich wiele nauczyć. - Lepiej nie. - Zanurzyła palce w gęstych włosach Angie. - Nie wiem, czy potrafię to zrobić tak, jak byś chciała... - Wyobraź sobie, że jestem koniem i że czeszesz mi ogon. - Na twarzy Angie malowała się pogarda. - Wiesz, Cassidy, życie nie kręci się tylko wokół stajni. Byłabyś całkiem ładna, gdybyś choć trochę zadbała o siebie. Jeżeli chcesz, to ci pomogę. Pożyczę ci szminkę i lakier do paznokci. Mogę cię też uczesać. - Dziękuję, ale... - Nie chcesz, żeby chłopcy zwracali na ciebie uwagę? Tylko Brig. - Nie obchodzi mnie to. - Dziwna jesteś. - Chcesz, żebym cię uczesała, czy nie? - Jasne. - Angie była rozdrażniona. - Po to cię zawołałam. - To nie praw mi kazań. Jestem zadowolona z mojego wyglądu. - Niezupełnie było to zgodne z prawdą, ale Cassidy nie miała zamiaru upodabniać się do siostry ani do plastykowego tworu firmy Mattel. - W porządku - burknęła Angie i zagryzła dolną wargę. W jej oczach pojawił się tajemniczy cień rozpaczy, którego Cassidy starała się nie zauważać. - Próbowałam ci tylko pomóc, ale jak nie, to nie. Zabierz się do czesania. Cassidy zacisnęła zęby i wzięła do ręki grzebień. Zręcznie przebierała palcami i wkrótce na plecach Angie pojawił się lśniący czarny warkocz. Cassidy związała go na końcu gumką. - Już. Też się do ciebie zgłoszę po przysługę. - Po dwie. - Angie przechyliła głowę i dotknęła szczotką grzywki. - Jeżeli już o tym mowa, to dwie. Pomogłaś mi wczoraj wieczorem, pamiętasz? Cassidy ugryzła się w język. - Tak, racja - przytaknęła z poczuciem winy. - Naprawdę. Gdyby tata przyłapał mnie z Brigiem, obdarłby nas żywcem ze skóry. ... [Read more...]

an43

125 -9- ... [Read more...]

Adrenalinowy kopniak był tak silny, że nie była w stanie stanąć na

nogach; oparła więc głowę o ścianę i chichotała, ocierając twarz chusteczką. I wtedy stał się cud. Kąciki ust mężczyzny powędrowały w górę. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 x.warszawa.pl

WordPress Theme by ThemeTaste